Chciałam tylko powiedzieć że u mnie źle..
Chce, pragnę, umieram by być chuda, ale wpadam w wir żarcia. Zaczynam dietę, poddaję się, obżeram, płaczę i tnę.
Tak zaczęłam się ciąć. To nie tak że nagle to robię już 2 lata temu miałam z tym ogromny problem..
Do tego jak idiotka się zakochałam. Jestem za to na siebie taka zła.
On zasugerował że jestem gruba. Powiedział że żartował. Wiem że tak nie było.
Nienawidzę siebie i swojego ciała chce zniknąć. Chcę być tak chuda żeby odlecieć jak motylek.
Do tego już nie mogę wymiotować. Mówię sobie że dam radę, wchodzę do łazienki i wybiegam z płaczem.
Piję herbatki na przeczyszczenie, może to trochę pomoże.
Od 2 dni się nie ważę, wiem że to się źle skończy..
Zaraz to zrobię, na pewno. Szukam jeszcze jakiś tabletek na odchudzanie, jak nie pomoże to nie wiem co zrobię. Znacie jakieś NA PRAWDĘ dobre?
Chciałam jeszcze powiedzieć że ja tu jestem, może nie piszę regularnie, ale codziennie zaglądam na wasze blogi i przeżywam z wami. Może znowu założę jakieś gg, jeśli tego chcecie. Nie wiem piszcie czy w ogóle chcecie ze mną porozmawiać.